czwartek, 21 stycznia 2016

Vierzehn

Ponad rok później


Spytacie się co mogło się wydarzyć przez rok? 365 krótkich dni?
Pewnie dla większości czas od 1 stycznia do 31 grudnia to okres zdecydowanie przeznaczony na nic nie znaczące lub na prawdę istotne zabawy, pracę czy naukę. Dla Pauliny i Dominiki był to rok pełen zawodów miłosnych, przeprowadzek, zmiany otoczenia. Nie. Dominika nie została nową panią trener, a Paulina nie spełniła się w roli fotografa w jednym z ich ulubionych klubów. Dortmund porzuciły już dawno, co wiązało się z pozostawieniem Marco i Mario, jednak piłkarze widnieją na ich "czarnej liście" już od ponad pół roku.... może dokładniej od 287 dni. To właśnie wtedy cały ich piękny świat legł w gruzach, spakowały się i wyjechały. Najpierw do Barcelony, bo przecież to było ich marzenie. Mimo to nie zostały tam długo. Kolejna była Chorwacja, Francja, krótki powrót do Polski i Włochy - gdzie znajdują się aktualnie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. To właśnie tu gra Kuba. To tu przeszedł po odejściu Kloppa, co dziewczyny zdecydowanie poparły. W szczególności Paulina, która nie przepada - zdecydowanie możecie to uznać za eufemizm- za nowym trenerem pszczółek. Dlaczego? To historia na inne okoliczności.

Jak wygląda życie dziewczyn?
Podróżują, zwiedzają, cierpią, poznają nowych piłkarzy, obracają się w "wielkim świecie". Czy tego chciały? Oczywiście, że nie. Nigdy o tym nie marzyły, inaczej wyobrażały sobie swoje życie. Miały założyć rodziny, rozwijać swoje pasje, a przede wszystkim dalej czerpać radość z piłki nożnej. Nie udało się. "Gała" nie daje im już tyle przyjemności co kiedyś, może dlatego, że wiąże się z NIMI? Właśnie... pewnie chcecie widzieć co takiego się stało, tak więc już spieszę z odpowiedzią.

Był normalny dzień, nic nie zapowiadało nadzwyczajnych zdarzeń, a może tylko tak się im wydawało? Ważny mecz dla losów tabeli Bundesligi, Borussia Dortmund u siebie podejmuje Bayern Monachium, który wyprzedza żółto-czarnych zaledwie o 1 punkt. Ostatni mecz sezonu. Najważniejszy. Tylko wygrana się liczy. Plan był prosty : wyjść i wygrać. Po prostu.  Tak też się stało, Borussia pokonała Bayern dzięki czemu to ona jest w tym roku zwycięzcą. Wszyscy zbierają się na murawie świętować, wszystko jest zaplanowane, przynajmniej one tak myślą. Trochę zdjęć, krzyczenia, selfie, dużo kolorów, wywiadów, po czym jedna wielka impreza. Istna sielanka. Niestety to by było za proste. Nagle stadion cichnie. Dziwienie? Jakże wielkie. Przecież nie tak to miało wyglądać. Klopp wygłasza przemowę, w której żegna się z klubem. Nikt się tego nie spodziewał, przecież wszystko było dobrze. Dobry sezon, trofea, wygrane. Płacz, brawa, więcej płaczu, jeszcze więcej braw, podziękowań. Radość gdzieś ucieka. To wszystko? Oczywiście, że nie! Do mikrofonu podchodzi Mario? Dziękuje, mówi o tym jak to wiele ten klub dla niego znaczy. Miłość, wygrane, Marco, Bayern, Bayern, Bayern - słowa te odbijają się w głowie wszystkich fanów, jednak najbardziej w Pauliny. Czemu jej nie powiedział? Czemu robi z niej taką idiotkę? Wiele pytań pozostawionych bez odpowiedzi. Wszystko dzieje się tak szybko. Ręka na policzku piłkarza. Cisza. Płacz. Głupie tłumaczenie. Brak zrozumienia. Ucieczka. Nienawiść. Co z Dominiką? Była w podobnym stanie psychicznym, przecież nie codziennie widzi się wysoką, rudą, piękną kobietę, całującą JEJ chłopaka. Szybko stał się byłym. Widziała, że to ona całowała. Widziała jednak, że on pogłębił ten pocałunek, że objął ją w talii, przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Znowu uderzenie. Znowu cisza. Znowu tłumaczenie. Znowu ucieczka. Znowu nienawiść. Szybkie pakowanie, szukanie lotu i już kolejnego dnia siedziały na prywatnej plaży w Barcelonie zatapiając swoje smutki w alkoholu. Przecież one nie piją. Nie w nadmiarze. Nigdy. Do tamtej niedzieli, podczas której nie liczyło się nic. Tylko wódka, zachód słońca, płacz, pocieszający je Marc i Eric.


Tamtego dnia ich życie uległo pewnej zmianie. Dość istotnej. Mecze nie dawały im takiej przyjemności jak kiedyś, nie były ufne, ciężko było im zawierać nowe znajomości., jedyne co mogły zrobić to wspierać siebie nawzajem. Z Reusem i Gotze nie utrzymywały kontaktu. Tylko raz spotkały ich na jednej z imprez charytatywnych. Chcieli z nimi porozmawiać, mimo to one bardzo szybko uciekły, przez co nie musiały wdawać się w bezsensowne dyskusje. Przecież nie będą tracić czasu na dwóch oszustów. Osoby, którym ufać nie można.


Teraźniejszość

Ten weekend postanowiły spędzić w Livorno przy okazji po raz kolejny udając się do Pizy w drodze powrotnej. Planów za dużych nie miały. Poranek spędziły w kawiarni popijając kawę mrożoną i zajadając się przepyszną baklavą. Czegoż chcieć w życiu więcej? Znalazło by się parę rzeczy, a może bardziej osób. Później powoli udają się na spacer wzdłuż wybrzeża. Przecież nie mają się po co spieszyć. Rozmawiają, śmieją się, robią zdjęcia. Wszystko jest wręcz idealnie, mimo to one wiedzą, że brakuje tu dwóch osób. Dwóch osób, które znaczą dla nich tak wiele.
Około godziny 13 postanowiły opuścić Livorno, tak więc dość szybko wrzuciły swoje rzeczy do białego Astona Martina (Aston Martin V8 Vantage Roadster- tak jakby ktoś pytał ) Dominiki, którego swoją drogą dostała na urodziny i udały się w podróż do niedaleko położonej Pizy.
- A tak właściwie myślałaś o tym żeby odwiedzić Piszczka? - zapytała podczas podróży młoda Błaszczykowska
- Przecież wiesz, że tak. Tęsknie za wszystkimi Piszczkami. - Paulina od razu posmutniała.
- To może poleciałybyśmy jutro do Dortmundu? Możemy nawet jechać samochodem. - zaproponowała, czekając na zmianę świateł
- Nie jest to najgorszy pomysł, ale co z NIMI? - spojrzała wymownie na przyjaciółkę
- Gotze przecież siedzi w Monachium, a Reus? Pewnie siedzi w domu z tą swoją rudą jedzą.
- Dobrze wiesz, że oni nie są razem.
- Kto go tam wie. To jak jedziemy?
- No w sumie, jakoś damy rade! Tylko wtedy odpuśćmy sobie już tą Pizę i jedźmy od razu do Kuby. - zasugerowała zmianę planów
- Oczywiście! Kierunek: Dom Błaszczykowskich!

Tak też się stało. Kilka godzin później, bo oczywiście przerwa na obiad była konieczna, znalazły się pod mieszkaniem Błaszczykowskich. Poinformowały brata o swoim pomyśle, po czym poszły się pakować. W ostatnim czasie nabrały w tym niezłej wprawy, dlatego nie zajęło im to długo. Samolot do Frankfurtu miał wylecieć o 4:30 rano, tak więc kilka minut po 2:00  pożegnały się z rodziną i udały na lotnisko. Szybka odprawa, trochę czekania i mogły w spokoju zasiąść na swoich miejscach. Pora robiła swoje, tak więc obie udały się do krainy snów? Oczywiście, że nie. Przynajmniej Paulina, bo przecież ona nigdy nie umiała spać w podróży i nie mając nic do roboty czytała książkę na swoim tablecie. Dominika? Leżała koło przyjaciółki ze słuchawkami w uszach, z zamkniętymi oczmi.

Kilka minut po 6 rano wylądowły we Frankfurcie. Nie było sensu przesiadać się na samolot do Dortmundu ze względu na czas trwania podróży. Pożyczyły samochód od Michaela, kolegi jeszcze z Polski, który co ciekawe aktualnie pomieszkuje w okolicach Frankfurtu i ma całkiem pokaźną kolekcję samochodów. Dalsza podróż nie była krótka, wręcz przeciwnie, dłużyła się im niemiłosiernie. Pod domem Piszczka pojawiły się dopiero koło 13. Dziękujmy za korki! Jakże to wspaniałe zjawisko.

- Witaj Bra...  - wybuch radości mający przywitać jej ukochanego (bo jedynego, nie no żartuje) brata szybko został przerwany pojawieniem się w drzwiach pewnej niechcianej osoby. Przecież te drzwi powinien otworzyć Piszczek! Nie on.  - Dominika! Wracamy!
- Ale... - w tym momencie również spojrzała się w stronę drzwi i tak szybko jak wyszła z samochodu tak i do niego wróciła. Po chwili obok niej pojawiła się również Paulina. Wkurzona Paulina z telefonem w ręku
- Dzwonie do tego, mojego, cholernego brata. Jak? Dlaczego on nam to zrobił. No dobra nie wiedział ale. Ale dlaczego on go wpuszcza do domu! - odjechały z piskiem opon, chociaż by ze względu na Marco dobijającego się do szyby i błagającego o chwilę rozmowy. - Piszczek do cholery ja się ciebie pytam: Co u ciebie robi Reus!? - zaczęła nie dając mi dojść do słowa.
- A ... aa skąd ty to wiesz? - zapytał zdezorientowany
- Hmm pomyślmy... Może dlatego, że właśnie odjechałam z piskiem opon wraz z Dominiką z twojego podjazdu? Jak mogłeś to nam zrobić? Jak mogłeś zrobić to Dominice.
- To wy narobiłyście tyle hałasu!? Wracajcie mi tu zaraz!
- W życiu! Dopóki on tam będzie, nas tam nie zastaniesz - odezwała się Domi
- Dziewczyny, On mi to wszystko wyjaśnił. To nie jest tak jak myślicie. Ja się z nim pogodziłem. Musiscie go wysłuchać. Dominika musi go wysłuchać. Proszę. Jeżeli nie dla siebie, zróbcie to dla niego. Pozwólcie mu wytłumaczyć. - słychać było, że mu zależy
- Nie wiem Piszczek. Nie wiem. Nie wiem czy potrafię. To za trudne. Przecież wiesz, że go kochałam, że nadal go kocham - mówiła szeptem.
- No dobrze. Nie zmuszam. Jak uważasz, ale przyjedźcie na stadion, za chwilę mamy trening to sobie popatrzycie. Marco nie będzie. Ma kontuzje dlatego zajmie się chwilowo moją córeczką - można by rzec, że wyjaśnił całe zajście. - Czekajcie pod boiskiem treningowym, będę za 10 minut. Tuchel was przecież tak łatwo nie wpuści, a w szczególności ciebie siostrzyczko. Do zobaczenia! - i się rozłączył. Nie miały więc za dużego wyboru, przez co 5 minut później czekały już na Łukasza, który powinien pojawić się lada chwila.

To akurat dobry moment na wytłumaczenie sytuacji z nowym trenerem Pszczółek. Dlaczego Paulina go tak bardzo nie lubi?
1. Na pewno dlatego, że Piszczkówna od dawna była i jest fanką Jurgena. Dziwi to kogoś? Przecież to taki fantastycznie sympatyczny mężczyzna, potrafiący ogarnąć strasznie nieogarniętych piłkarzy.
2. Zmiany? Niby Borussia się poprawiła, niby gra lepiej. I co z tego? To już nie jest ta sama drużyna, a Tuchel nie jest już TYM trenerem.
3. No nie lubi go. Już z początku nie przypadł jej do gustu. W szczególnośći po tym jak nie pozwolił jej robić zdjęć na treningu! Wiedział przecież, że później przekazuje to na oficjalnego Facebooka Borussii, po uzgodnieniu z wszystkimi ważnymi osobami. Dziwicie się kiedy to mogło być, przecież unikają Marco i Mario. Mecz wyjazdowy, drobne naderwanie mięśni, brak Marco, idealna okazaja... jednak tak nie było. Wtedy nie pojawiła się nawet na meczu. Przecież dosadnie zrozumiała, że jej tam nie chcą. Borussia wtedy przegrała, było jej smutno, jednak porażka TT ją cieszyła. Jego  "Wielce Misterny Plan Na Ten Mecz, O Którym Nikt Się Nie Mógł Dowiedzieć" nie wypalił, oh jakże jej było przykro.

- Jeju jak ja się za Wami stęsnikłem! - rzucił się na nie Piszczek - Zapraszam na trening. Musicie mi opowiedzieć co u Kuby! - mówił z wielkim uśmiechem na twarzy
- Łukasz nie udawaj! Dobrze wiemy, że gadasz z nim przez skype minimum raz dziennie! - zaśmiała się Dominika
- Oj tam! Przecież to nie to samo co ploteczki od najlepszych sióstr! - pzytulił je jeszcze raz i takim oto sposobem w coraz to lepszym humorze udały się na boisko.


Cdn.

________________________________________
Wracam? Może. Nie wiem. Ile minęło? Myśle że rok? Może więcej? Nie wiem. Odczuwałam potrzebę przelania tego co mi siedzi w głowie na papier, więc dlaczego nie zrobić tego tutaj? Myślę że pojawi się tu jeszcze kilka rozdziałów i epilog... przynajmniej mam taką nadzieję. Jeżeli nie dam rady Przepraszam już teraz. I przepraszam, że tyle mnie nie było . Przepraszam.


niedziela, 5 października 2014

Dreizehn

PROSZĘ JEŚLI TU JESTEŚ PRZECZYTAJ NOTKĘ POD POSTEM!
 
-----------------------------------------------------------
-Mówiłem,  że prędzej czy później cię pocałuje - wyszeptał jej do ucha Mario....
-Jesteś debilem wiesz? - powiedziała dźgając go w brzuch.
-Ale mnie kochasz?
-Mhm...- wymruczała i pocałowała go delikatnie.
-Będziesz moją dziewczyną? -zapytał z nadzieją w oczach
-O niczym innym nie marzę - zaśmiała się i znowu zatopiła w ustach piłkarza.
-Kocham cię Paulino Piszczek.
-Kocham cię Mario Götze. Idziemy spać?
-Możemy - zaśmiał się pod nosem
-No co się śmiejesz?-zapytała dziwnie się na niego patrząc
-Nic nic jestem szczęśliwy. Co zamierzasz zrobić z chłopakami? 
-Hmm... obiadek?  -odparła po chwili zastanowienia
-Przekupisz ich jedzeniem?
-Jakoś trzeba.
-No dobrze, ale teraz trzeba iść spać. -przytulił ją do siebie i pocałował w czoło
-Dobranoc.
-Do...Branoc -powiedziała ziewając.
* Kolejnego dnia * Dominika*
Spało mi się bardzo dobrze, ale co się dziwić, jeśli  trwało to ...11 godzin?  Było trochę przed 10, czyli najwyższa pora by wstać.  Chłopaki mają trening na 11, więc mam jakieś pół godziny, żeby się przygotować.  Szybko udałam się do łazienki,  przemyłam twarz zimną wodą i wróciłam z powrotem do pokoju. Wybrałam luźniejsze , ale odpowiednie do pogody ubranie. Nienawidzę takiej pogody. Jest początek września i jednego dnia gorąco, a drugiego zimno. W takim zestawie powinno być idealnie. W kuchni szybko pochłonęłam płatki z mlekiem i w spokoju mogłam czekać na Marco. Ten dokładnie o 10:31 zawitał w nasze skromne progi.
-Cześć kochanie! Gotowa? -zapytał, zaraz po tym jak skończył mnie całować
-Tak, możemy już iść.  -zabrałam tylko telefon i ruszyliśmy na Idune. 
* * *
Na stadionie byli już wszyscy poza moim braciszkiem, Mario i Pauliną, więc po przywitaniu z resztą w spokoju udałam się na murawę. Tam, tak jak mogłam się spodziewać spotkałam Jurgena i resztę trenerów.
-Witaj Dominiko
-Dzień dobry trenerze.
-Może chciałabyś poćwiczyć z chłopakami?
-Z miłą chęcią, ale nie dzisiaj , poczekam aż Paulina wyzdrowieje i wtedy zagramy razem.
-Rozumiem, może jednak zgodzisz się mi pomóc w treningu?
-Panu zawsze.
-Bardzo się cieszę.
-Oo Witaj Paulino! Kiedy ściągają ci gips?-zapytał kiedy moja przyjaciółka pojawiła się obok mnie.
-Z tego co wiem to pojutrze. Później jakiś tydzień oszczędzania się i będzie dobrze.
-Cieszę się -uśmiechnął się i poszedł po chłopaków.
*Paulina*
Znowu obudziłam się pierwsza. Była dopiero 9, więc spokojnie mogłam poleżeć pół godzinki. Pojutrze ściągają mi gips. Tak na prawdę nie musiałam go mieć,  bo jak się okazało to nie było złamanie, a moje prześwietlenie pomyliło się z kogoś innego. Tak też wyszło, że nie potrzebnie noszę ten cały gips. Leżałam tak sobie i myślałam co będę dzisiaj robić, kiedy uświadomiłam sobie,  że znowu muszę obudzić Mario. Niestety.  Dzisiaj postanowiłam, że nie będę się nad nim litować, mimo że jest już moim chłopakiem.  Śpiewać może nie umiem, ale krzyczeć owszem. Nachyliłam się tuż nad jego uchem i wkładając w to całą moją siłę krzyknęłam :"MARIO TRENING!!!" Aż dziwne bo bez żadnego 'ale' zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki. Po chwili jednak wrócił z nieciekawą (?) miną .
-Czy ty musisz być tak wredna?
-Mhm -zaśmiałam się pod nosem
-Jeju co ja z tobą mam.
-Na pewno masz ciekawie. -powiedziałam kiedy znalazł się tuż przede mną
-Mhmm to na pewnoo- cmoknął mnie w nos - Ubieraj się i jedziemy na trening
-Tylko zmienię spodnie - zaśmiałam się
-To dalej. Mamy 5 min. -I tak też szybko się ogarneliśmy, zjedliśmy śniadanie i udaliśmy do samochodu.
-Mamy jeszcze 40 minut. Jedziemy na kawę ?-zapytał Mario
-Możemy .
-No to dalej do samochodu! -zarządził i sam usiadł za kierownicą. Jaki miałam wybór?  Żaden. Pojechaliśmy na kawę, niestety musieliśmy ją wziąć na wynos, żeby przypadkiem się nie spóźnić. Cały czas rozmawialiśmy, drażniliśmy się nawzajem lub śpiewaliśmy piosenki. Oj talentu to my nie mamy. Przynajmniej czas szybko nam zleciał i nim się obejrzałam byliśmy na stadionie. Znowu trening na stadionie. Oj to jest dziwne.
-Zmykam na trybuny, a ty do szatni!
-Nie krzycz - pocałował mnie tak żebym już się nie odezwała, ale ja gadać mogę bez przerwy.
-Będę - wytknęłam mu język - Idź już.
Trzeba się było "rozstać", ale i tak zaraz się zobaczymy. Bez zastanowienia udałam się na murawę. Tam spotkałam trenera i Dominikę. Ten pierwszy jak mnie tylko zobaczył spytał jak noga i tak dalej, ale zaraz musiał iść po chłopaków. Ja to wykorzystałam i zaciągnęłam Domi na trybuny.
-No hej! -powiedziałam i ją przytuliłam
-Hejo! I jak tam? -spytała i poruszyła wymownie brwiami
-No wiesz.... tak jakby... jestem z Mario!- odpowiedziałam, z bananem na  twarzy, bo wiedziałam o co jej chodzi
-Aaa! Wiedziałam! -przytuliła mnie, na co tylko się zaśmiałam
-Ja mam Mario ty masz Marco... czego chcieć więcej? 
-W sumieee to niczego.... chyba że ...
-Jedziemy na mecz Barcy? -zapytałam ni stąd ni zowąd
-W sumie to za tydzień grają w Dortmundzie.. . Jest sens lecieć do Hiszpanii?
-No chyba nie .. ale tak za miesiąc możemy się wybrać .
-Nie ma sprawy! Taki weekend bez chłopaków. - wiedziałam, że jej się ten pomysł spodoba
-No to ustalone. -tak się zagadałyśmy,  że nie zauważyłam, że trening się zaczął
-Wiesz, że oni ciągle są źli? -spytała Dominika
-Wiem, przeżyje jakoś... muszę.-zaśmiałam się bardziej do siebie.
-Chodźmy, miałam pomóc Jurgenowi w treningu.
-No dobra. - tak też resztę treningu przesiedziałam na murawie, patrząc się jak oni wszyscy się męczą.  Porobiłam im trochę zdjęć, pośmiałam się i tak jakoś zleciało.
***
Czekałam z Dominiką na naszych chłopaków przed szatnią.  Im się jednak nie spieszyło,  zresztą jak zawsze. Po 20 minutach (!) w końcu się pojawili. Niestety w towarzystwie naszych braci.  Od razu zostałam okrążona przez trójkę piłkarzy.
-Masz nam coś do powiedzenia? -spytał Marco
-Że bardzo was kocham,  a jak coś mi zrobicie to wrzucę zdjęcia z dzisiejszego treningu na Facebooka i wszyscy zobaczą jak bardzo lubicie bawić się wodą.-uśmiechnęłam się cwanie
-No dobra. Wybaczamy -stwierdzili wspólnie
-I dobrze. Zapraszam Was na "obiad". Ja robię. O 17  u nas w domu.
-Będziemy!  To się zbieramy! PA! -bracia pożegnali nas całusem w policzek i udali się do domów.
-Ty ! -wskazałam palcem na Mario - idziesz z nami.
-Miałem taki zamiar.
-To co? Ruszamy! - Dominika złapała Marco za rękę, podobnie jak ja Mario i udaliśmy się do naszego mieszkania. Tam razem stworzyliśmy, coś co miało być obiadem. Nie no żartuje. Przygotowaliśmy gulasz wiejski z ziemniakami lub pure , na przystawkę zrobiliśmy zupę krem z brokułów, a na deser po prostu babeczki z  bitą śmietaną i borówkami.  Później poszliśmy się przebrać i zrobić inne podobne do tego rzeczy. Tak nam to zleciało, że nim się obejrzeliśmy w drzwiach  stali Błaszczykowscy i Piszczkowie, oczywiście z Sarą i Oliwką.
-Cześć siadajcie!  -powitałam ich i razem z Dominiką usiadłyśmy razem z nimi.  Reus i Götze mieli przynieść jedzenie. Bo chyba to umieją? Na szczęście tak.  Podczas posiłku było bardzo miło.  Zresztą jak zawsze. Po prostu tak rodzinnie. Kiedy "Bracia" dowiedzieli się, że Mario jest moim chłopakiem, oczywiście porozmawiali z nim tak samo jak z Marco.  Co się dziwić... opiekuńczy są.
* Kolejnego dnia * Dominika*
Wczoraj Marco obiecał, że zabierze mnie do Aquaparku. Przyznam szczerze,  że nie mam ochoty na żadne pływanie, ale z nim zawsze i wszędzie.  Umówiliśmy się, że przyjdzie  po  mnie o  13. W sumie pasowało mi to. Przynajmniej trochę czasu spędzę w domu.
-Hej!  -do salonu weszła Paulina.
-Siemka! Co dzisiaj robisz?
- Hmm jeszcze nie wiem. A ty? - zapytała jedząc ... eee .. śliwkę?
-Idę z Marco do Aquaparku.  I skąd ty masz śliwkę!?
-No jak to leżą tam -wskazała palcem na pusty stolik.
-Ej! Podziel się! -rzuciłam się na nią i zabrałam jej pół śliwki.
-Było powiedzieć a nie się rzucać!
-I tak byś mi nie dała. - popatrzyłam się   na nią z miną "No błagam cię!"
-No w sumie masz rację.
-Jak zawsze.
-Może, może.
-Zrób coś do jedzenia.....proooosze. .-zrobiłam maślane oczka.
-To ja tu jestem kaleką! - wskazała ręką na gips.
-Wierzę w ciebie .
-No dobra, ale ty robisz kolejnym razem.
-Okeeej.  - i tak załatwiłam sobie śniadanie, a mianowicie jak się później okazało kanapki. Lepsze to niż nic.
-O której wychodzisz? -zapytała Piszczek, kiedy tylko skończyła jeść trzecią kanapkę.
-Hmm ... Marco będzie o 11, jest po 10 więc, trzeba by było się zacząć zbierać.
-To szoruj na górę!  -zaśmiała się i poszła razem ze mną. Tam wybrałyśmy odpowiednie ubrania i dla niej i dla mnie.
W końcu znając życie Marco pojawi się razem z Mario. Oni już tak mają. Tak to spędziliśmy resztę czasu  na rozmowie i jak zawsze śmiałyśmy  się ze wszystkiego  W końcu tak jest najfajniej.
Kiedy zeszliśmy na temat piłkarzy, zadzwonił dzwonek. Szybko pobiegłam otworzyć drzwi i tak jak się spodziewałam ujrzałam parę Gotzeus, we własnej osobie.
- Cześć kochanie - cmoknęłam Reusa w usta
- Witaj .
 - Cześć Domi - przytulił mnie Mario.
- Cześć. Paulina jest u siebie.
- Dzięki! - powiedział i ruszył w głąb domu.
- Idziemy?- zapytał mój ukochany
- Tak, tak. - uśmiechnęłam się , złapałam za torbę i krzyknęłam - PAULINA MY WYCHODZIMY!
- OKEEEJ! - otrzymałam odpowiedź, więc spokojnie ruszyliśmy w stronę Aquaparku.
 
*Paulina*

Dominika poszła otworzyć, a ja zaczęłam przeglądać Facebooka. Tak jestem uzależniona od telefonu, ale cii... Siedząc tak, usłyszałam nagle:
- Już byś dała sobie spokój z tym telefonem - kto jak nie mój głupek mógł, mi przerwać tak ważną czynność
- A może by tak : Hej, pięknie wyglądasz kochanie ? - zapytałam i po chwili odkrzyknęłam Dominice, która oznajmiła, że wychodzi.
- Nawet więcej. Witaj kochanie!  - powiedział, pocałował mnie czule i przytulił.
- No załóżmy, że o to mi chodziło.
- Mhm. Mam nadzieję.
- Mario....mogę ci zadać pytanie. - spytałam, próbując się nie zaśmiać
- Oczywiście. O co chodzi?
- Czy wiesz co znaczy napis na twojej koszulce? - zapytałam patrząc na jego dzisiejszy strój.
- No emm... nie za bardzo. Dostałem tę koszulkę od Lewego, jakieś pół roku temu.
-Yhm...i nie przetłumaczył ci?
- No nie. A co to znaczy? - zapytał, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. - No ej!
- No to ... znaczy hahah... - z przerwami na śmiech przetłumaczyłam mu napis.
- Zabije go.
- Oj nie przesadzaj. Słodkie to. Hahaha
- Dobra. Bo ja tu nie jestem przypadkowo. Jest sprawa
- No mów.  - poganiałam go
- Bo moja mama zaprasza mnie na obiad. Taki rodzinny i chciałbym, abyś poszła ze mną.
- Mario, alee... alee my jesteśmy razem od wczoraj !?
- Proszę. Paulinaa. Błagam. Nie mogę przyjść sam. Pójdziesz jako moja przyjaciółka, nie dziewczyna.
- No dobra niech ci będzie. Ale trzy warunki.
- Zgadzam się na wszystko.
- To dobrze.  Pierwszy przebierasz się. Drugi pomagasz mi wybrać ciuchy. Trzeci spędzasz ze mną wieczór na oglądaniu filmów.
- Mi pasuję - powiedział zadowolony i po raz kolejny już mnie pocałował...

CDN.

______________________________________
Dobra zabijcie mnie czy co tam chcecie, ale dodaje. Przepraszam za tak długa przerwę, ale serio nie widząc odzewu z waszej strony trudno jest mi się zabrać do pisania. W wakacje mi to ni wychodziło, a w szkole tak jakoś łatwiej. No dobra. Widzę że codziennie ktoś odwiedza mojego bloga bo jest po około 25 odwiedzin, czasami 15/10 i bardzo się z tego powodu cieszę. Jednak błagam was zostawcie po sobie jakiś ślad!. To dla mnie mega ważne. Nie usunęłam tego bloga tylko ze względu na pewną osobę, a pisanie tylko dla niej i dla mnie nie ma najmniejszego sensu!  Nie gadam więcej po to nie ma sensu. AAA no i jeśli będzie odzew to postaram się dodać nowy rozdział jeszcze w tym tygodniu :D Pozdrawiam!


 

piątek, 20 czerwca 2014

Zwölf

W pewnym momencie poczułam jednak...

..jak unoszę się nad ziemią.
-Mario porąbało cię do końca?-spytałam widząc osobę, która mnie niesie w kierunku samochodu?
-Cicho! Ja cię ratuje!- słysząc te słowa zauważyłam, że ze stadionu wybiegją wściekli Marco, Kuba i Łukasz. Oj mam przerąbane. Jednak teraz siedziałam już bezpiecznie w samochodzie bruneta.
-Dziekuję. - pocałowałam go w policzek i ruszyliśmy. Śmiać mi się chciało widząc miny chłopaków, kiedy zorientowali się, że odjechałam razem z Mario.
-To gdzie jedziemy? -zapytał mnie mój szofer
- Galeria? Potrzebuje jakieś ciuchy jak mam spać u ciebie, a... wiesz do domu nie mam po co wracać, jeśli chcesz mnie jeszcze dzisiaj zobaczyć - uśmiechnęłam się i wróciłam do ogladania Dortmundu.

*** Dominika***

I tak też zostałam sama z "wkuroznymi" chłopakami.  W sumie to się im nie dziwie też nie byłabym zadowolona z takiego obrotu spraw. Ale Paulina to Paulina.
-To co robimy? - zapytałam kiedy skończyli dyskutować
-Jedziemy do was i czekamy na Pauline. -odpowiedział Reus, przytulając mnie przy okazji.
-No, niech wam będzie. -stwierdziłam, choć domyślałam się, że moja przyjaciółka się dzisiaj w domu nie pojawi. Prędzej znaleźli by ją u Mario. Ale uświadamiać im tego nie będę.
-To ruszamy!-odezwał się mój braciszek.

***

Tak też znaleźliśmy się w naszym mieszkaniu. Chłopaki od razu się rozgościli, a ja postanowiłam się przebrać. Wybrałam luźne dresy i białą bokserkę. Powinno mi być wygodnie jeśli popołudnie mam spędzić w towarzystwie Marco, Łukasza i Kuby.
-To co robimy?-spytałam po raz kolejny dzisiejszego dnia.
-Hmm... film? -odparł Reus.
- Reus geniuszu a co innego chcesz robić, jak pada deszcz? - walnełam go w glowe. No tak zapomniałam dodać, że zaczęło lać.
-Na przykład to.? -powiedział i mnie pocałował. Słodkie to było nie powiem.
-Ej nie przy nas!- krzyknął Piszczek
-Ej to gej! -zaśmiałam się
-Czy ty i Paulina musicie zawsze tak samo odpowiadać? - spytał zrezygnowany Błaszczykowski
-No.. emmm...tak?
-Co ja z wami mam. Trzy światy po prostu.
-Sory, taki mamy klimat. - i na tym skończyła się nasza jakże fascynująca konwersacja.

*Paulina*

Dość szybko znaleźliśmy się w Galerii. Bez problemu znalazłam idealne ubranie dla siebie.  Kupiłam...a raczej Mario kupił, bo nawet nie pozwolił mi wyciągnąć karty...madoxy, luźną bluzke, bokserkę i bluzę. Oczywiście jak Mario zobaczył co wybrałam, dorzucił jeszcze jedną parę spodni ( takich jak moje) i bez problemu mogliśmy wracać do domu. W samochodzie Götze gadał jak najęty
-Cały czas nie rozumiem po co ci ta bluza. Przecież ja mam takich pełno! Mógłbym ci pożyczyć swoją!-marudził
-Ale zrozum że ja lubie takie bluzy. I to w dodatku za duże na mnie.
-Dobra, dobra, ale dzisiaj chodzisz w mojej!-zarządził
-No ok.-zaśmiałam się pod nosem. Droga do domu Mario minęła bardzo szybko. Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się pod posesją
-Wysiadka!- oznajmił Mario otwierając mi drzwi
-Okeeeej...- przeciągnęłam, bo tak na prawdę nie chciało mi się nigdzie iść. Jeszcze te kule....
-Chodź tu kaleko -powiedział i wzial mnie na ręce.
-Wiesz że to słodkie, że mnie tak nosisz? -zapytałam
-Mhm.. bo ja jestem słodki. - oblizał swoje usta językiem.
-Fuj! Jesteś okropny!- walnełam go w ramię i zaczęłam się śmiać.
-To czemu się śmiejesz? - posadził mnie na kanapie, a sam udal się do kuchni po kolacje. Tak było już późno... niestety....

*Dominika*

Zostałam sama z Marco... Kuba i Łuki stwierdzili, że nie ma co czekać, bo Paulina i tak się nie pojawi i udali się do swoich domów.
- Marco idź już. -stwierdziłam,  gdy zauważyłam iż dochodzi 21.
-Ale ja nie chce...
-Marco no proszę... jutro się przecież zobaczymy...
-Wyganiasz mnie?-wstał z kanapy
-Owszem -zaśmiałam się i spojrzałam mu głęboko w te jego piękne oczy.
-Mhm. No dobra... ale jutro się widzimy tak? -zapytał
-Tak. Na 100%. Nie zostawię Pauliny samej.
- Ha ha ha .
-Oj no przyjde się popatrzeć jak sie obijacie na treningu.
-To nie prawda-tupnął nogą, na znak swojego oburzenia
-Oj Marco, Marco... takie bajki to ja, a nie mi. A teraz idź już - pocałowałam go i lekko wypchnęłam za drzwi.
-Do jutra! -krzyknął jeszcze i już go nie było. Zaśmiał się tylko i wyciagnęłam swojego smarfona.

" Poszli już, jeśli chcesz możesz wracać, ale jak mniemam spędzisz ten czas u Mario :*"

Wysłałam SMS-a Paulinie, na którego od razu dostałam odpowiedź. No tak, ona żyje z telefonem w ręku.

"Dobrze myślisz ^^  :* Zobaczymy się rano na treningu  :3  A jak tam z Marco?"

"Bardzo dobrze właśnie wyszedł :)"

"Wyszedł? ^^ hahaha"

"No tak... haha no tak zabrzmiało to troszkę dwuznacznie, ale wiesz o co mi chodzi! "

" Hahaha wiem :3 Ale ty wiesz, że musialam xD"

"Jesteśmy dziwne :8 A ty zamiast tu ze mną /smsować/  za Marianka się tam bierz"

" Jesteśmy :)) Gece grubas bierze prysznic :("

"Bez ciebie? Hahaha"

"Jak widać :/  Taka okazja zmarnowana hahaha "

"Myhy haha :) nie wie co traci xD"

"Dobra dobra, bo wraca ... do jutra. Branoc. Kolollolwych :* ;*"

"Tylko grzecznie mi tam ... haha ... papapap :* Branoc :)"

Tak też zakończyła się ta nasza krótka rozmowa.  My tak moglibyśmy strasznie długo, ale obowiązki wzywają. Jako że miałam wolną chatę, postanowiłam troche odpocząć.  Było trochę przed 22, więc postawiłam na długą kąpiel.  Od razu po niej poszłam spać.

*Paulina*

Po zjedzonej kolacji Mario postanowił wziąć prysznic. Ja w tym czasie popisałam sobie z Dominiką i pooglądalam Top Chefa ( Amerykańską wersję). Był to jeden  moich ulubionych programów.  Dzieki niemu dowiedziałam się, że jest ktoś taki jak Richard czy Marcel których nie lubię, albo Spike Mendelsohn czy Stephani, ktorych uwielbiam! Troszkę byłam uzależniona od tego programu, ale tylko troszeczkę.
-Idziesz do łazienki?  -zapytal ni stąd ni zowąd Mario.
-No pewnie. -uśmiechnęłam się  i ruszyłam w stronę łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic (czego swoją drogą nienawidziłam... zdecydowanie wolę wannę! ), przebrałam się w wcześniej kupioną bokserkę, dresy które zabrałam Mario i bluzę , również Mario. Tak też udałam się do sypialni. Na łóżku leżał już Götze. Wiedziałam że nie mam po co się kłócić, bo i tak będzie spać ze mną.
-Przesuń się!-popchnęłam go lekko
-Nie. -leżał tak dalej i się uśmiechał.
-Proszę no!
-Niee -pokiwał przecząco głową -przytul się
-Jeju no! Za jakie grzechy ? - spojrzałam się błagalnie do góry
-Ja tam nie wiem co ty wcześniej robiłaś -poruszył dziwnie brwiami
-Nie to o czy myślisz
-Skąd wiesz o czy myślę?
-Z kątowni - powiedzialam po polsku
-Hmm?
-Nie ważne. .. -machnąłam ręką
-Ważne. ..
-Nie!
-Tak!
-Nie... - w tym moemncie zostałam pociągnięta za rękę i wylądowałam na torsie piłkarza
-Tak...-spojrzał mi prosto w oczy. Czemu one musza być tak hipnotyzujące !? Paulina ogarnij się.

* Narrator*

Jej ciało nie reagowało jednak na polecenia mózgu.  Prowadziło je serce, które w głębi duszy tego pragnęło. Ich usta były coraz bliżej.  Coraz bliżej było to co nie uniknione. Kiedy dotknęli wzajemnie swoich warg coś wybuchło. Świat zaczął wirować. Wszystko stało się piękniejsze. .. lepsze...ciekawsze... idealne.
-Mówiłem,  że prędzej czy później cię pocałuje - wyszeptał jej do ucha Mario..
.

_________________

Taki tam kolejnu rozdział mało wnoszący i troszke krótki(tak wiem, ale to powinno byc w poprzednim :)). Nie powinnam.go dodawać bo mialo byc 9 komentarzy. Prosze o choć 6 pod kolejny. Postem. Blog ma 8 obserwujacych a nikt prócz Natalii nie komentuje (edit .przepraszam nie zauważyłam ze Fanka Borussii skomentowala ) Wielkie dzieki za to!. Proszę was o to, bo to serio motywuje

Pozdrawiam :*

czwartek, 19 czerwca 2014

Elf

*Kolejnego dnia
*Paulina*

Obudziłam się w nie swojej sypialni. Wywnioskowałam, że jest to mieszkanie Mario.Jak? Po prostu leżał wtulony we mnie, obejmując mnie od tyłu. Nie powiem, że mi się to nie podobało, wręcz przeciwnie. Jako, że brunet słodko spał postanowiłam, że sama spróbuję jeszcze zasnąć. Jednak w moim przypadku to chyba niemożliwe. Nigdy nie umiałam zasnąć nad ranem...jak się już obudziłam, to tak już musiało zostać do wieczora. Tak więc po prostu sobie leżałam i napawałam się ciszą. Było idealnie...

*Dominika*

Ja naprawdę to zrobiłam? Spędzilam noc z Marco? Przecież to nieralne. NIENORMALNE. Ale ja i Paulina chyba zawsze takie byłyśmy. Cóż... jednak to ja tu teraz leżę obok przystojnego blondyna. Czy żałuję? Ani trochę. Tak... to była jedna z najlepszych nocy mojego życia. A może najlepsza? Może jak do tej pory. Mam nadzieje, że będzie jeszcze nie jedna taka. I mam nadzieje, że będzie ona spędzona z Reusem. Tak! Mogę to powiedzieć! Jestem dziewczyną Marco Reusa! Najprzystojniejszego, najlepszego, najbardziej kochanego piłkarza, jakiego kiedykolwiek poznałam!
-O czym tak myślisz? -z zamyślenia wyrwał mnie głos Marco.
- O tobie - uśmiechnęłam się i lekko musnęłam jego słodkie usta
- Mhmmm.... i co wymyślilaś? -zapytał łapiąc mnie w pasie.
- Że mam  najprzystojniejszego, najlepszego i najbardziej kochanego chłopaka jakiego mogła bym sobie wyobrazić... choć zastanawiam się czy Bartra nie jest przystojniejszy ...-   postanowiłam się z nim podrażnić.
-Zapewniam cię, że nie... -uśmiechnął się cwaniacko
-Też tak uważam.- zaśmiałam się i wstałam.
-Idziesz ze mną na trening? - zapytal mnie mój kochany chłopak. Czy ja już mówiłam jak bardzi go kocham? Jak nie to powtórzę : Uwielbiam go.
-Yhmm jeśli mnie zabierzesz....
-Ciebie zawsze - pocałował mnie w czoło i zniknął za drzwiami jednej z łazienek.
-Tylko wiesz...- zaczęłam
-Hmm? -odezwał się za drzwi
-Przydałaby się Paulina . - odpowiedział mi śmiechem
-Nie martw się Mario ją zabierze.
-W takim razie ide robić śniadanie. Co byś chciał?
-Cokolwiek zrobisz będzie pyszne.
-Okeeeeej -przeciągnęłam i zastanawiałam się co takiego by przygotować, w końcu to Paulina byla od gotowania. Jedyne co mi pozostaje to do niej zadzwonić.

*Paulina*

Było już trochę po 10,więc wypadałoby wstać. W końcu Borussia niedługo ma trening. Musiałam obudzić Gotze, co było nieodłączne z tym że muszę przekręcić się w jego stronę. Gips który mam na nodze wcale mi tego nie ułatwia. Jednak dałam rade. Bo kto jak nie ja? Teraz leżałam twarzą w twarz z brunetem.
-Mario.. Mario...wstawaj - mówiłam, jednak to nie działało. Trzeba więc bylo działać. Nie chciałam go jednak budzić brutalnie. Tak dziwne. Nie pasuje to do mnie. Ale ten gips wszystko utrudnia. Niech zazna moją dobroć. Zbliżyłam swoją twarz do jego i lekko musnęłam jego policzek, szeptając : Mario wstawaj. O dziwno podziałało! Brunet przetarl lekko oczy i szybko przyciągnął mnie do siebie.
-Mmm... co to za powitanie ? -wychrypiał zaspany
- Zaznam moją dobroć. -zaśmiałam się- A tak naprawdę gips mi wszystko utrudnia i do tego twoje ręce uniemożliwiły mi wstanie i wylanie na ciebie szklanki wody.
-Ależ ty milusia - pokręcił głową
-Wiem.  Wiele osób mi to powtarza - powiedzialam "dumnie".- Możemy wstać?
- Tak mi dobrze. -uśmiechnął się i wtulił się we mnie jeszcze bardziej.
-Mi też, ale masz trening, a jeszcze musisz mnie zawieźć do domu.
-Przecież trening jest na 12 i ty idziesz ze mną -stwierdził
-Nie powiem, że nie chce, ale... gips - spojrzałam się na nogę
-Pomogę ci. A i o ciuchy się nie martw, mam w szafie kilka ciuchów dziewczyn. -spojrzałam na niego pytająco -zostawiły je, aby w czasie imprezy miały się w co przebrać, jednak je tu zostawiły.
-Myślę że nie spodoba im się to że je wezmę.
-Nie martw się one już dawno o nich zapomniały, a po za tym nie ma ich w Dortmundzie, a ty weźmiesz tylko bluzke.-przekonał mnie tym
-No dobrze - zaśmiałam się- A teraz wstajemy!
-Nieee...-jęczał Mario
- Wstaniesz jak ci obiecam, że zostanę u ciebie na noc ?
-Kusząca propozycja. Zgadzam się. Ale śpisz ze mną?
-O tym nie było mowy - wytknęłam mu język i "pokuśtykałam" do drzwi
-I tak będziesz -usłyszałam jak Mario mruknął do siebie. - Czekaj! -Krzyknął i już po chwili schodziłam po schodach na jego rękach. Nie chciało mi sie z nim kłócić, więc się na to zgodziłam. Postawił mnie w salonie i wręczył koszulke, która zaraz znalazla się na mnie. Nie wstydziłam się. Szybko się przebrałam i bez większego problemu poszłam do kuchni podtrzymując się o Götzego. Już się chcialam zabrać za robienie śniadania, gdy usłyszałam:
-Nawet się nie waż. Ty tu sobie posiedzisz ...-znalazłam się na krześle-...a ja zrobie śniadanie.
-Ale...
-Nie ma ale!
-Mario! Ja tak nie mogę! Proszę cie daj mi żyć normalnie! -wkurzyłam się
-Ciii...-cmoknął mnie w usta - spokojnie. Złość piękności szkodzi.
-Mi już nie zaszkodzi - chciałam się odgryźć.
-Oj cicho bądź...- jego usta zbliżały się do moich kiedy usłyszałam mój dzwonek. Oczywiście nic innego jak piosenke Shakiry-Dare. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjecie moje i Dominiki. Bez zastanowienia odebrałam i zauważyłam tylko smutną (?) minę Mario.
-Paulina ratuj!
-Co jest ??
-Wiesz jestem u Marco... -przerwałam jej
- Czy wy ten no wiesz?
-Tak, ale to później. Lepiej mi pomóż.
- Uhuhu....Niegrzeczna Dominika tego się nie spodziewalam. Jak mogę ci pomóc?
-Tsaa bo już widze grzeczna Pauline . Niech zgadne jestes u Mario..?
-Telepatia! No dobra do rzeczy co chcesz?
-Wiesz... śniadanie... brak pomysłu.
-Haha - zaśmiałam się tylko
-Błagam pomóż ! Mam 10 min!
- Okej! Sprawdź czy masz chleb, pomidora, szynke i ser?
-Nom znalazło by się.
-To rób kanapki. To przecież umiesz.
-Dzięki! Nie pomyślałam o tym.
-Od tego masz mnie.
-Już sie tak nie dowartościowuj. To ja jestem ta madrzejsza.
-A ja ta dziwniejsza. Dobra . Jam rozumiem widzimy sie na treningu?
-Tak tak. To pa pa buźiak - na tym jak zwykle skończyła się nasza rozmowa. Odwróciłam się i ujrzałam Mario stojącego i trzymającego palca przy buzi.
-A tobie co? -zapytałam
-Ten...no...nóż mnie zaatakował.-powiedział  po chwili zastanowienia.
-Chodź tu kaleko.-zaśmiałam się
-Odezwała się druga kaleka...-powiedział stojąc już koło mnie
-Mhmm...-powiedziałam i złapałam jego dłoń
-Aua...- "syknął z bólu"
-Oj do wesela się zagoi.
-No nie wiem. Pocałujesz?
-Znaj moją dobroć. - zaśmiałam się i pocałowałam jego palca jak małemu dziecku.
-Mm... tu mnie też boli. -wskazał na usta
- Jak dobrze, że za marzenia nie karają, no nie?
-I tak mnie prędzej czy później pocałujesz - powiedział stawiając przede mną talerz z kanapkami -Proszę.
-Wole później - wytknęłam mu język i zaczęłam konsumować
-Dobre?
-Mhm..

*Dominika*

Tak jak zaproponowała Paulina zabrałam się za przygotowanie kanapke. Szybko mi szło, a efekt był bardzo dobry.Wręcz zadziwiający. Wyciągnęłam jeszcze z lodówki sok pomarańczowy i zasiadłam do stołu czekając na Marco. Dość szybko się zjawił, więc bez problemu mogliśmy zjeść.
- Kiedy idziemy na trening? -zapytałam
-Hmm... tak o 11:15 powinniśmy wyjechać. -stwierdził chowając naczynia do zmywarki
-To chodźmy. Bo już dwadzieścia po. -zaśmiałam się i pociągnęłam go w strone wyjścia. Zabrał jeszcze tylko swoją torbę i ruszyliśmy w stronę Iduny.

Na miejscu byliśmy 10 min później. Całą drogę spędziliśmy jednak śpiewając piosenki. Na miejscu spotkaliśmy Piszczka i mojego kochanego braciszka.
-Siema-chłopacy się przywitali
-Cześć -przywitałam się z nimi całusami
-Gdzie zgubiłaś moją siostrę? -zapytał Łuki
- Przyjedzie z Mario. Ja dzisiaj bylam u Marco -zaśmiałam się i złapałam piłkarza za rękę
-Czy ja o czymś nie wiem? - zapytał tym razem Kuba
- Mhm... Kubusiu ... poznaj mojego chłopaka. - powiedziałam poważnie i pocałowałam blondyna.
-Gratulacje stary, ale skrzywdź ją, a inczej pogadamy - pogroził mu- Tobie siostra też gratki - przytulił mnie i wyszeptał -Zawsze wiedziałem,że go kochasz.
-Cicho.- zaśmiałam się i od razu znalazłam się w ramionach Łukasza
-Szczęścia Domi!A i pamietaj Reus zrobisz coś jej, a ja pomoge Kubie w policzeniu się z tobą - poklepał go po twarzy
-Okej zapamiętam - stwierdził Reus.- O patrzcie kogo moje oczy widzą!
-To ty ślepy nie jesteś? -usłyszeliśmy głos Pauliny
-Pff foch f.o.r.e.v.e.r -przeliterował Marco
-Oj nie gniewaj się blondyneczko - zaśmiała się i go przytuliła
-A tobie co się stało? - zapytałam równo z Łukaszem
-Taki tam wypadek na rolkach - wytłumaczyla Paulina
-Mówiłem, że to się kiedyś tak skończy! - przyznał Piszczek
-Oj cicho. A tak przy okazji jesteście spóźnieni na trening - poinformowała Paulina, po czym nagle wszyscy piłkarze znikneli.

*Paulina*

-To opowiadaj -chcialam wyciągnąć coś z Dominiki, kiedy znalazłyśmy się na ławce.
-Ale co? -udawała, że nie wie o co mi chodzi
-Ty...Marco...jakieś szczegóły?
-No wiesz... było... cudownie
-Awww... Dominika zakochanaa! -przytuliłam ją
-To jaki jest ten twój ....chłopak?
-Tak.Chłopak - uśmiechnęła się-No on jest niesamowity, słodki, taki ogólnie fajny...
-Ideał -zaśmiałam się
-Dokładnie. Patrz zaraz się zacznie. -spojrzałam się na Marco, Mario, Kubę i Piszczka, którzy uparcie tłumaczyli coś Jürgenowi. Postanowiłam, że pomogę, ale...
-Przepraszam trenerze mogłabym coś powiedzieć? -zapytałam kiedy znalazłam się przy nich. Oczywiście w połowie drogi znalazł się przy mnie Mario i mi pomógł. Za chwilę koło nas znalazła się również Dominika.
-Tak. Możesz. -uśmiechnął się do mnie przyjaźnie
-Ja chcialam tylko usprawiedliwić Mario, bo jak pan widzi mam problem z poruszaniem się, a musiałam się jakoś tu dostać, a Mario zaoferował swoją pomocm -wyjaśniłam
-Rozumiem. Mario dołącz do kolegów. A wy -spojrzał się na Reusa, Kubę i Piszczka - 15 kółeczek. -na te słowa tylko się zaśmiałam
-Dziękuję - powiedzial Mario i przytulił się do mnie
-Idż już ćwiczyć. - pogoniłam go
-Nie żyjesz -usłyszałam jeszcze od braci i przyjaciela, jednak nie zwróciłam na to większej uwagi.
-Wiesz że masz przerąbane? -zapytała mnie Dominika
-Wiem. - zaśmiałam i wróciłam do przegladania facebooka.
-Czasami brak mi słów.
-Wiem jestem genialna...
-I skromna -dodała za mnie
-Dokładnie. Robimy zdjęcie?
-Okeeej -tak więc zrobiłyśmy 'selfie' z chłopakami w tle, które po chwili wylądowało na naszych 'Instagramach' i 'facebookach'

Tak się zagadałyśmy, że nawet nie zauważyłyśmy, że trening się skończył. Postanowiłyśmy więc udać się przed stadion. Na miejscu nikogo jeszcze nie było, więc spokojnie kontynuowałyśmy rozmowę. W pewnym momencie jednak poczułam....

________________
Zostawiam was z trochę dłuższym rozdziałem.
Przeprasza za taką nieobecność, ale jakoś nie mam czasu i to jest naprawdę denerwujące bo mam troche pomysłów.

Kolejny rozdział jak będzie 9 komentarzy

Pozdrawiam :*

niedziela, 13 kwietnia 2014

Zehn

....

- To gdzie jedziemy?- zapytała Paulina
- Hmm.... przed siebie?
- Ok mi pasuje.- i tak właśnie ruszyli w bliżej im nie znane - Bawimy się w pytania?
- Nieee.... lepiej po prostu pogadajmy.- powiedziała Paulina która zaczęła jechać tyłem aby patrzeć na Mario.
-To powiesz mi co cię tu sprowadza?
- Hmm... w sumie... to ja chyba sama nie wiem. Ten wyjazd miał pomóc Dominice, a ja jako jej koleżanka pojechałam z nią. Choć w sumie też tęsknota za braćmi  i chęć poznania jednej z moich ulubionych drużyn dała się we znaki.- odpowiedziała, zgodnie z prawdą.
-Wooo gram w jednej z twoich ulubionych drużyn! - ucieszył się - A jakie jeszcze lubisz?
-Cule od zawsze na zawsze, tak jak Dominika ! - powiedziała skacząc na murek, tak samo jak Gotze
- Ehh wolę Real, ale nich ci będzie. Ładna jesteś wybaczę ci to - uśmiechnął się.
- Hahahhaaha... ładna hahhahaa nie gadaj głupot - jak zawsze zaczęła się śmiać
- No przecież prawdę mówię! - przystawał przy swoim
- Skończmy ten temat. Lepiej powie.... -  nie dokończyła, bo wylądowała na ziemi.
- Nic ci nie jest?- zapytał pomagając jej wstać. Jednak nie wyszło, bo strasznie bolała ją lewa noga.
- Ałaaa!- jęknęła z bólu
- Chodź pojedziemy do szpitala - powiedział biorąc ją na ręce
- Mario nie! - chciała zaprotestować, jednak na niewiele się to zdało. Już jechała na rękach sławnego piłkarza do szpitala...na rolkach... interesujące przeżycie nie można powiedzieć, że nie.

Tam jako że przyjechała z jednym z bardziej znanych piłkarzy, od  razy została przyjęta i zbadana. Okazało się, że ma złamaną nogę i niestety przez kolejne 2 miesiące będzie chodzić z gipsem.
Nie było też potrzeby, aby została w szpitalu, więc bez problemu mogła wracać do domu.
-Doktorze? Czy na pewno nie jest konieczne aby została na obserwacji?-pytał zaniepokojonu Mario
-Panie Götze naprawdę nic jej nie będzie. Musi po prostu uważać i mieć dobrą opiekę- mówił uśmiechając się do dziewczyn, która swoją drogą miała już dość Mario, który nagle stał się strszanie opiekuńczy. Choć nie można powiedzieć że jej się to nie podobało.
-W takim razie do widzenia - powiedział i ruszył z Piszczkową w stronę wyjścia ze szpitala. -Boli?- zapytał kiedy stali już na ulicy
- Poboli, poboli i przestanie. Wiesz,że nigdy nie miałam nic złamanego albo skręconego?
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz... tylko szkoda że w takich okoliczności.  Oj oberwie mi się od Piszczka.- zaśmiał się nerwowo
-Oj nie martw się. To było wiadome, że w końcu sobie coś zrobie. I dobrze, że byłeś przy mnie. Dziękuje.- powiedziała i przytuliła go, co było dość sporym wyzwaniem patrząc na to, że w dłoniach miała kule.
-Nie masz za co. I ja chciałem cię przeprosić.Gdyby nie ja nie stałabyś tu teraz w skarpetkach i ze złamaną nogą. To był głupi pomysł z tymi rolkami- stwierdził i spuścił lekko głowę.
-Ej Mario! Nie obwiniaj się, ja uwielbiam rolki i to było naprawdę miłe popołudniu którego nigdy nie zapomnę, ze względu na ciebie - powiedziała uderzając go w ramię.
-No nie wiem.Chodź! -powiedział i wziął ją na ręce - Idziemy do domu!- Prawie się przwrócili, bo Mario był cały czas na rolkach, ale dali radę i szybko dotarli do domu. Do domu Mario.
-Mario, ale ja chce do domu! -marudziła Paulina
-Dzisiaj śpisz u mnie i koniec kropka- powiedził sadzając ją na sofie.
-Ale Dominika....
- O nią się nie martw jest z nią Marco- poruszył znacząco brwiami
-Debil
-Wiem, ale za coś musisz mnie lubić-zaśmiał się szukając czegoś w kuchni, która była połaczona z salonem.
-A skąd wiesz?
-Wiem.
-Nie byłabym tego taka pewna.-powiedziała wstając, z nie małym kłopotem
-Nie wstawaj! - powiedział stanowczo podbiegając do niej
-Mario ja musze normalnie żyć!  Złamana noga to nie koniec świata. Gdzie jest toaleta?-zmieniła temat
-Prosto i na lewo - rozłożył bezradnie ręce.
-Ok-rzuciła tylko i poszła w jej kierunku.Tam poprawiła włosy, zmyła makijaż,  którego praktycznie nie było, załatwiła się i wróciła do Mario.
-Rozmawiałem z Marco. Zostaje dzisiaj u Dominki. I nie powiem, że się z tego faktu nie cieszył.- zaśmiał się, stawiając na stole przygotowaną kolację.-Proszę!
-Mario i gotowanie ? -zrobiła dziwną minę- Nie otruję się?
-Oj przestań kanapki chyba umiem zrobić! -"oburzył się"
-No dobra.... - zaśmiała się i zaczęła jeść.
-I jak ? -zapytał po chwili, porawiając sałatę, która właśnie spadała mu z kanapki
-Mniaaam -zaśmiała się, patrząc na piłkarza.
-Co cie tak śmieszy? 
-No boo... booo... -mówiła nie mogąc przestać się śmiać - masz tu coś-pokazała palcem na nos. Ten od razu go dotknął i poczuł masło. No tak... w końcu nie mogło być idealnie! Też zaczął sie śmiać,  przy okazji wybierając swój nosek.
-Hmm... to co robimy? -zapytała, kiedy skończyli jeść i wszystko posprzątali.
-Film?
-Ok, co proponujesz? -spytała rozochocona.
-Nie wiem... może Bond?
-Jak dla mnie ? Idealnie- stwierdził i chciała wstać.
-Chodź pomogę ci!-Mario uśmiechnął się i po raz kolejny dzisiejszego dnia wziął ją na ręce. Tak napraw podobało jej się to, ale nie chciała dać po sobie tego znać.
-Właczysz? -zapytała
-Yhmm... już- odpowiedział kilkając jakieś przyciski na pilocie. Kiedy film się rozpoczął Paulina zwróciła się do Mario
-Marioooo.....
-Hmmm?
-Chodź tu do mnie - wskazała na wolne miejsce na kanapie - nie bedziesz przecież siedział na podłodze. - Ten się tylko uśmiechnął i zajął wcześniej wskazane miejsce. Oglądali tak przez dłuższą chwilę w ciszy, jednak Paulina to Paulina i zrobiło się jej nie wygodnie
-Mario... mogę położyć się na twoich kolanach- spytała kiedy nie mogła już znaleźć wygodnej pozycji . Piłkarz uśmiechnął się i przytaknął, ciesząc się z obrotu spraw. Film skończył się jednak, oni nie mieli zamiaru ruszać się z miejsca.
-Włączyć coś jeszcze ? -zapytał Götze, choć było już przed 12.
-Hmm.... nie posiedźmy tak..- uśmiechnęła się i spojrzała w oczy Mario..........

***

- Ładnie ty u Was - uśmiechnął się Marco, który właśnie oglądał mieszkanie dziewczyn
-Dziękuję - Dominika uśmiechnęła się, przy okazji szukając czegoś do jedzenia.
-Co dostanę, jeśli zgadnę który to twój pokój? -zapytał z nadzieją Reus
-No nie wiemm... buziaka? -odpowiedziała po chwili zastanowienia.
-Ok to chodź-pociągnął ją za rękę, o dziwo w stronę odpowiedniego pomieszczenia!
-To ten !- powiedział pewnie
-Skąd wiedziałeś? -zapytała dalej zdziwiona
-Pasuje do ciebie. Przynajmniej tak mi się wydaje.
-Masz racje. Pasuje - uśmiechneła się. Przy nim była taka jak przy Paulinie. Przestała się krępować, a jej nieśmiałość zniknęła
-To co z moją nagrodą? -Marco strasznie się szczerzył.
-Hmm... no nie wiem Reus - udawała, że się zastanawia.
-Ej nie po nazwisku!
-Ej to gej!-powiedziała triumfalnie
-A czy gej zrobił by to? - zapytał i musnął jej usta. Oddała pocałunek. Dla Marco było to pozowlenie na więcej, a także upewnienie w tym, że ona czuje coś do niego tak jak on!  Ich usta złączone były w długim, namietnym i przepełnionym uczuciem pocałunku.
-Kocham cię Dominiko! - powiedział pewnie - Wiem, że znamy się krótko, ale chciałbym z tobą być. -Dziewczyna zawachała się na chwilę, bo cały czas miała w myślach swojego byłego chłopaka,  który tak bardzo ją zranił. Jednak Marco.. Marcooo to zupełnie ktoś inny. To przy nim czuje motylki w brzuchu... przy nim otwiera się, przy nim jest sobą. ... może mu ufać tak samo jak Paulinie ...
-Kocham cię Marco! Chce z tobą być!- powiedziała tak samo jak on patrząc mu prosto w oczy. Ich dusze skakały ze szczęścia, czego wyrazem były pocałunki i ubrania które powoli znikały z ich ciał......

****
Jego oczy hipnotyzowały ją. Nie wiedziała dlaczego tak na nią działają, ale miały w sobie to coś.
-Dlaczego to ty spędzasz ze mną czas a nid np. Marco?-zapytała ni stąd ni zowąd
-Hmmm.... bo wiesz.... Marco ten... teges .... do Dominiki.... i te sprawy -nie umiał się wyłowić
- Aaa... no Domi chyba też coś. Tylko żeby z tego małych Reuśiątek nis było.-zaśmiała się
-oj tam oj tam .... Marco by się cieszył, on kocha dzieci, zresztą ja też- uśmiechnął się i zaczął bawić się włosami dziwczyny.
-Jak myślisz jak bym wyglądała w blondzie?
- Twoje włosy są śliczne, nie niszcz ich!
-Taki żarcik.  Uwielbiam kolor swoich włosów! Nie mówiąc już o twoich!
-Wiem zajefajne są co nie?
-Nie mówię nie.- poczochrala go.
-No weeeź!-zrobił to samo.
-Pamiętaj że to ja tu jestem poszkodowana i ja mam zmniejszony zakres ruchów! Nie gadam z tobą! - "obraziła się"
-Oj Pami noo....
-....
-Paulinuuuś!
-....
-Paulinko moja kochana!
-....
-Weeeź już się do mnie odezwij!
-....
-Proszę!!- ta tylko wskazała palcem na swój policzek.Ten od razu złożył na nim pocałunek i uśmiechnął się.
-Robimy sweetkę?-zaśmiał się machając telefonem
-No pewnie! -i zaczęli sesje. Sto zdjęć z których Paulina wybrałaby może jedno, spełniające jej wymagania jako "fotografa". Jednak nie liczyła się poprawność wykonania tego zdjecia. Miało być śmiesznie i było. Dziewczyna od razu zmieniła sobie tapete ekranu blokady i wstawiła zdjecie na fb i insta, tak samo jak Mario.Paulina z dopiskiem

"Dortmundzie bójcie się! Mario i Paulina pozdraiwają :*"

Mario natomiast napisał:

" Chillin with Pami! Funny day:> "

Oczywiście od razu pojawiły się pytania kim jest ta dziewczyna itp, jadnak ich to nie obchodziło. Teraz bie marzyli o niczym innym jak o spaniu! Udali się do sypialni, razem , bo Mario znowu musiał zanieść Paulinę, mimo że ta twierdziła, że da sobie rade. Tak też wyszło,  że w ubraniach w których chodzili zasneli na jednym łóżku. .....

Cdn..

--------------
Takie to długie jak na mnie 0.o znowu pisze na telefonie i bolą mnie już kciuki :/ więc kończę w tym momencie :3 Mam nadzieje że choć komuś się spodoba... bo jak dla mnie to nie jest źle. ... wzzyetko dzieje się szybko (u Dominiki), no ale taki był zamysł od poczatku :*
Licze naprawdę na Wasze komentarze bo potrzebuje jakiejs motywacji, której ostatnio brak.
Za wszelkie błędy(interpunkcje, ortografie itp no ale sami widziecie ze pisze o takiej porze w niedziele i to na telefonie co mi wcale nie ulatwia :/) przepraszam

aaaaa no i tak Szkoda że nie BVB (FcB również) nie ma już w LM, ale ostatnie mecze pokazują że Borussia cały czas jest w czołówce!  :3 Ehhh ten mecz z Bayernem 0:3 ¤.¤ ♥♡♥♡ Przykro tylko patrzec na Mario w czerwonym, ale i tak jest nidsamowicie! :3

Pozdrawiam :*

piątek, 4 kwietnia 2014

Neun

 Jako że nie były pewne gdzie się wybierają Paulina postawiła na coś luźnego , tak samo jak Dominika. Dosłownie chwilę prze 20:30 Marco i Mario zjawili się pod domem dziewczyn. Każdy z nich przyjechał swoim samochodem, co było dziwne, bo wydawać by się mogło, że czas ten spędzić mają w czwórkę. Dziewczyny szybko wyszły przed dom i przywitały chłopaków całusem w policzek.
-  Hej! Ślicznie wygląsłuchał stwierdził Reus
- Hej! Z was też przyst..... - ugryzła się w język Dominika
- Przystojniaki? - zapytał Marco
- Yhm.... - powiedziała nieśmiało
- Dobra dobra ! Tak jesWcześnirzystojniaki to już wiemy, a teraz lepiej powiedźcie nam co robimy? - w końcu odezwała się Paulina.
- Hmm ..... - Mario udawał że się zastanawiał za co został pogoniony kuksańcem od młodej Piszczek
- A więc?
- Ty idziesz ze mną, a Dominika z Marco.
- Ale czemu?
- Bo tak ustaliliśmy -  tym razem odezwał się drugi z piłkarzy
- A mamy wybór? - spytała Domi
- Eeee nie !! - odpowiedzieli wspólnie
- Dobra to nie ma co jedźmy już. Miłej zabawy Domi - odpowiedziała Paulina i pociągnęła Mario za sobą.


*Mario i Paulina*

- Przestań już mnie ciągnąć. Tu jest mój samochód. - odpowiedział cały czas
-Tak apropo, to co będziemy  robić? -zapytała 
-Najpierw jedziemy do mnie do domu , a później ty wybierzesz.
- Okeeeej -przeciągnęła i wsiadła do samochodu. Szybko ruszyli spod apartamentu dziewczyn. Droga zajęła im tylko chwilę 
więc za dużo zdań nie wymienili. Cisza która panowała w aucie , nie była jednak krępująca. Czas minął szybko i  bez problemu znajdowali się już w domu piłkarza. Trzeba przyznać daleko od domu Reusa to on się nie znajdował

*Marco i Dominika*

-Serio jestem przystojny?-zapytał, bo nie dawało mu to spokoju
-Eee....yyyy.... to znaczy.....tak -zaczerwieniła się
-Jeeej!-wydał z siebie bliżej nieokreślony okrzyk radości i zaczą się szczerzyć. 
-To co robimy?
-Spacer?
-Mi pasuje -uśmiechęła się I ruszyła razem z piłkarzem w stronę pobliskiego parku. Cały czas rozmawiali, co było dziwne jak na Dominikę
-Opowiesz mi coś o sobie ?-zapytał Marco
- Hmm... więc .... mam Na imię Dominika i jestem siostrą TEGO Błaszczykowskiego!-zaśmiała się- Podobnie jak mój brat uwielbiam piłkę nożną i musze się przyznać że chciałabym kiedyś być trenerką. Jestem wielką fanką Barcelony, podobnie jak Borussi.Co by tu jeszcze... aa no to zapewne jak  zauważyłeś Paulina jest moją przyjaciółką  i to tylko przez to że ona mnie namówiła jestem tutaj. Jednak nie żałuję tej decyzji.To chyba tyle.- Marco cały czas jej słuchał. Intrygowała go, chciał wiedzieć o  niej wszystko co tylko się da .-Teraz ty mi coś powiedz.

- Jestem Marco . Na nazwisko mam Reus i kestem graczem Borussi Dortmund. Wcześniej grałe również w Borussi tylko w tej drugiej. Moim przyjacielem jest Mario. A reszte... ? Dowiesz się w swoim czasie - uśmiechnął się tajemniczo i nie czekając na jej odpowiedź złapał ją za rękę i pociągnął w stronę placu zabaw. Tak dokładnie placu zabaw! 
-Czy ty się dobrze czujesz ? -zapytała zdezorientowana dziewczyna
- Ja ? Znakomicie! No chodź ! Fajnie bedzie!
-No... dobra - odpowiedziała i ruszyła wraz z nim w stronę tzw.mrowiska (od aut. chodzi o te takie drabinki ). Razem świetnie się tam bawili. ścigali się, ganiali , wygłypiali....W pewnym jednak momencie do Marco podbiegł mały chłopczyk
-Pse pana! Pse Pana! - krzyczał ciągnąc go za koszulkę
-Tak ? -zapytał uśmiechnięty
- Bo pan mi psypomina tego pilkasa ! Malo Lojsa! - powiedział jakby z nadzieją w oczach. Marco uśmiechnął się tylko patrząc na 3 latka i kucnął koło niego
- Bo to ja - uśmeichnął się do niego- A ty gdzie masz mamusie ?
-Tam stoi - wskazał palcem na stojącą nieopodal dziewczynę
-Yhm... a chciałbyś autograf? - zapytał
-Tiaaaak! -krzyknął
-Domi masz może markera ? - zwrócił się do dziewczyny która stała i z  uśmiechem przyglądała się tej sytuacji.
-eee.. czekaj....eee niee... - odpowiedziała
-Eeee to ...... emmm...może..... a dobra! zapomniałem że zawsze mam jeden w kieszeni!-olśniło go
-Geniusz po prostu - zaśmiała się Dominika
-Oj cii..... proszę tutaj masz autograf - powiedził wręczają chłopczykowi kawałek kartki
-Dziekuje!!!.-uściskał go i ruszył biegiem do mamy
- Nie wiedziałam że ty taki uczynny jesteś- stqierdziła uśmiechnięta Domi.
-Wielu rzeczy jeszcze nie wiesz - powiedził śmiesznie się uśmiechając. 
-I to mi się podoba. Idziemy? 
- Możemy ciemno już - złapał ją za rękę, na co zareagowala rumieńcem i ruszyli w stronę mieszkania przyjaciółek.


*Mario i Paulina*


-Witaj w moich skromnych progach - ukłonił się teatralni
-Ahhh bardzo mi miło -powiedziała "dostojnie"
-Napijesz się czegoś?
-Eee... nie.... to co robimy?
-Mam dwie propozycje - uśmiechnął się
-Hmm?
-Pierwsza to zostajemy tutaj i coś oglądamy, druga propozycja to rolki.
-Zdecydowanie wolę tę drugą - puściła do niego oczko - ale jest problem ja... nie mam rolek!
-To nic ja mam 2 pary, tak wiesz na zapas 
-To na co czekamy?Dawaj te rolki! - Götze szybko pobiegł do jednego z pokoi i wrócił z "Butami na kółkach".Szybko je założyli i wyszliprzed dom

.....


_________________

Sorki za błedy, pisane na telefonie. Dosaje dzisiaj na pocieszenie po przegranej (dla cb ♥♡ :* :* )  sorki za opóźnienia , licze na kometarze moze cos pojawi się szybciej
Pozdrawiam

poniedziałek, 17 lutego 2014

Acht (cz.2)

Niedźwiedzie, papugi, żółwie, rybki, Marco i Mario, czyli zoo w pełnej okazałości! Z tą dwójką były większe problemy niż z dzieciakami. Te po prostu chodziły i oglądały, a dwaj na pozór dorośli nie mogli się oprzeć, żeby przypadkiem nie dotknąć zebry czy lamy.
- Marco co ty robisz? - podniosła głos Dominika, która prowadziła za rękę Nico.
- Noooo.... gadam z kolegami  - powiedział wskazując na lamę i zebrę.
- Ty jednak jesteś głupi! Dalej idziemy stąd! - pociągnęła go za rękę w stronę Pauliny i reszty.
- Co teraz robimy? Już wszystko widzieliśmy. - stwierdził Mario
- Może pojedziemy do mnie? - zaproponował Reus
- Taaak do wujka ! - zaczęły krzyczeć dzieci
- No to chyba nie mamy wyboru, co nie ? - Paulina zwróciła się do Dominiki
- No raczej - tak na serio chciały zobaczyć dom chłopaków i teraz nadarzyła się taka okazja.
Po 15 minutach znaleźli się już w willi Marco Reusa. Od razu udali się na dwór, bo szkoda było nie korzystać z takiej pogody. Paulina z Mario usiedli na jednej sofie, Marco z Dominiką wybrali miejsce przy basenie, a dzieciaki grały sobie w piłkę na "małym boisku".
- Może popływamy? - spytał Marco
- Ale ja nie mam stroju. - zaśmiała się Dominika
- Co za problem? - dołączył się Mario
- Nooo.....  - chciały zacząć protestować, jednak niestety na rękach chłopaków wylądowały w wodzie.
- Debile! Przygłupy! Jak mogliście! Nienawidzę was! Jesteście chorzy!- krzyczały w ich stronę
- Oj cicho! - powiedzieli i złapli je w pasie.
-Puścić nas i to już! -oburzyła się Dominika
-Puścimy Was jeśli tylko pójdziecie dzisiaj z nami ! -Mario wyszczerzył się z tym swoim ceaniackim uśmieszkiem, na co od razu przytaknął jego najlepszy przyjaciel.
-No dobra niech wam będzie! -stwierdziły wymieniając porozumiewawcze spojrzenia.
-Ale o której i gdzie?  -spytała Błaszczykowska którą Marco właśnie staiwał na trawie.
-Przyjedziemy po Was tak ok 20;30.
-Ok, ale w takim razie trzeba się zbierać - stwierdziła  dziwnie radosna Paulina.
- A nie chcecie siè przebrać - zreflektował się właściciel domu.
- Nie jest dobrze zaraz wyschniemy - odpowiedziała starsza z dziewczyn
-Dzieci wracamy do domu! Dalej tutaj! -krzyczała młoda panna Piszczek. Młode towarzystwo bez żadnego "ale" wykonało polecanie i już po chwili stali przy noga cioci (i wujka). Tak też ruszyli w droge powrotną.  W połowie drogi pożegnali Marco , który odporwadzał Nico, a dalej szli już tylko w piątkę. W takim składzie pokazali się w domu Błaszczykowskich, gdzie zostawili Sarę i Oliwkę , zapewniając że jeszcze je kiedyś wezmą na taki wspólny "wypad".
-To do zobaczenia za  .... jakiś czas. -powiedział Maro obdarowując dziewczyny całusen w policzek.....

_______________
Tak właśbie miał się zakończyć rozdział nr 8 . Za wszelkie błędy przepraszam, ale pisałam na telefonie i to dlatego.  Hmm.. czy mi sie podoba ? WCALE ! OKROPIEŃSTWO PP PROSTU. przepraszam też że dawno nie dodawałam ale jakos nie mogłam zebrać się do kupy :/. Postaram się coś niedługo dodać ... ale nie obiecuję mam za dużo na głowie od prawie już miesiaca ! -.-  Tak wiem to tez dlugoscia nie zachwyca ale to mialo byc tylko takie dokonczenie którego nie zdążyłam wtedy napisać. Postaram sie rozwinac akcje w kolejnym rozdziale :* mam nadzieje ze mi sie uda aaa i kolejny najpierw powinien pojawić się na moim drugim blogu :)
Pzdr :*